Otwarcie wystawy: 15.01.2010, godz. 18:00
Projekt, inspirowany opowiadaniem Iana McEwana “ Rozmowa z człowiekiem z szafy”, będzie miał charakter interwencji artystki w architektoniczną przestrzeń Łaźni. Za sprawą czarnej linii pojawią się elementy, które ona uzna za brakujące. Będzie to zaproszenie do uruchomienia wyobraźni, przekroczenia fizycznych barier i symbolicznego „przejścia przez ścianę”. Być może warto zaryzykować.
Kurator: Agnieszka Wołodźko
MAGDA BIELESZ „POKÓJ”
W szlisselburskim więzieniu, miejscu istotnym nie tylko dla polskiej historii, wielokrotnie rozmyślano nad sposobami przenikania materii. W granicach murów i bez wynalazku radia komunikację umożliwiał tam wyczulony do granic możliwości słuch oraz tylko w niewielu celach – kruchość ścian pozwalająca na przeciąganie słomek lub nici… Jednak podstawowym był ten pozornie najbanalniejszy sposób, opierający się na matematycznej wyobraźni i marzeniu, która pozwalały na zabawę z czwartym wymiarem. Zabawę w przechodzenie przez ściany.
Przestrzeń w której się znajdujemy początkowo była wnętrzem Łaźni miejskiej. Po pewnym czasie zaczęła jednak pełnić drugą funkcję, galerii. Nic w tym w sumie dziwnego, gdyż od lat jedni artyści pokazują pracę w sypialniach, inni w specjalnie przygotowanych do tego przestrzeniach. To jest jednak mało istotne. Liczy się to, że każdy wchodzący nie może uniknąć przyciągającego wzrok kształtu okien i drzwi, które zapowiadają kolejną przestrzeń, będącej odpowiednikiem nienasycenia myślowego, które wymagają ciągłego „czegoś jeszcze” w poszukiwaniu prawdy, konsumpcji czy interpretacjach kultury wizualnej.
Wychodząc naprzeciw poczuciu przestrzennego niespełnienia, artystka postanowiła wykorzystać pewien trik bazujący na opozycji wnętrze/zewnętrze. Czas rozumiany tutaj jako czwarty wymiar pozwolił na precyzyjne wyznaczenie niewidzialnego, a oczekiwanego miejsca. Poza tym wygląd galerii Łaźni nie uległ zmianie.
W tej nieco poruszonej „perspektywie”, pomieszczenie może być wnętrzem obrazu. Pokój jest też miejscem życia w szeregu podobnych pomieszczeń, a znajdujący się na ścianie prostokąt, niczym narysowany za pomocą „zaczarowanego ołówka”, otwiera odwiedzającym drzwi do równoległego świata wyobraźni. Lepiej więc o nic się nie opierać.
Krzysztof Gutfrański