ŁAŹNIA 1 2008 - DOWCIP I WŁADZA SĄDZENIA - (asteizm w Polsce)
02.02.2008-24.03.2008
 
Ten, kto kiedykolwiek miał okazję dowiedzieć się, w jaki sposób estetycy i psychologowie wyjaśniają naturę i odniesienia dowcipu, zaiste będzie musiał przyznać, że w filozoficznych dociekaniach na temat dowcipu nie poświęcono mu tyle uwagi, na ile zasługuje ze względu na rolę, jaką odgrywa w naszym życiu psychicznym.
Sigmund Freud (1905)[1].  
 


Przynajmniej od czasów jezuity Macieja K. Sarbiewskiego i jego dzieła De acuto et arguto (1619 – 20) dowcip jest przedmiotem szczegółowych dociekań i postępującej estetycznej waloryzacji. Dopiero Freud zdecydowanie usiłował pojąć go wbrew paradygmatowi dotychczasowej estetyki. Korzystając z myśli Jeana Paula, Theodora Vischera, Kuno Fischera czy Theodora Lippsa, zarazem ubolewał, że chociaż przywołani estetycy poświecili mu wiele uwagi, to jednak tematyka dowcipu została zepchnięta na plan dalszy, gdyż ich badania dotyczyły obszerniejszej i bardziej pociągającej kwestii – problematyki komiczności (ibidem). Z lektury ich dzieł można wnosić, że traktowanie dowcipu inaczej niż w związku z komicznością jest absolutnie niedopuszczalne. Freud usiłował natomiast wykazać, że jest inaczej, bowiem komizm i śmieszność stanowią tylko estetyczną fasadę dowcipu – niejako wykup, który musi on zapłacić kulturze za zaspokojenie przeciwstawnych popędów – libido i śmierci. Idąc tym tropem, chciałbym w tej wędrującej wystawie pt. Dowcip i władza sądzenia (asteizm w Polsce), skupiającej po raz pierwszy w Centrum Sztuki Współczesnej i w Galerii Program w Warszawie (26 VII – 2 IX 2007) prace ponad 80 twórców , podobnie uniknąć estetycznej redukcji. Nie oznacza to, że jestem freudystą czy zwolennikiem teorii ojca psychoanalizy (notabene krytykowanej przez znawców dowcipu). Trzeba po prostu odnaleźć w dowcipie należny mu głębszy sens, nawiązując również do polskich badań, wśród których niedoścignione pozostaje studium O komizmie (1967) gdańszczanina z wyboru Bohdana Dziemidoka . Dowcip – pojęty tam jako forma komizmu – nie da się jednak doń zredukować, skoro przed wiekami był pojmowany jako forma poznania, inwencji, ekspresji, komunikacji społecznej, pełniąc rozmaite funkcje, z których bodaj najbardziej doniosłą życiowo przypisał mu Freud. Podejmując kwestię asteizmu (od grec. asteidzomai – być dowcipnym) jako mentalnego procesu w polskiej sztuce począwszy od końca lat 50-tych, poszukując asteizmów, czyli dowcipów pozbawionych nieokrzesanego prostactwa, musimy operować tu jakimś modelem asteicznej inteligencji, a więc powinniśmy sięgnąć aż do korzeni antycznej kultury i jej ideału wychowania niewtajemniczonych (idiotes) do dowcipu. Musimy skierować naszą uwagę na dociekania dotyczące dowcipu (ingenium comparans, ingenium argutum, acutum ingenium, wit, der Witz etc.), zwłaszcza obecne w teorii umysłu i w antropologii Hobbesa, Locke’a, Wolffa, Baumgartena i Kanta, w rozważaniach nad genialnością i boskością romantyków czy Nietzschego, ale też w teorii awangardy pruskiego generała - nomen omen – Carla von Clausewitza, czy choćby w XX wieku Helmutha Plessnera, który dowcip rozpatrywał między śmiechem i płaczem.
 
  

   Szczególnie inspirujące są tu rozważania Kanta, który w Anthropologie in pragmatischen Hinsicht (1798) rozróżnił dwa dowcipy: porównujący (ingenium comparans, vergleichender Witz) i rezonujący (ingenium argutum, vernünftelnder Witz). We fragmencie zatytułowanym Von dem productiven Witze pisał, że jest przyjemne wynajdywać podobieństwa pomiędzy niejednorodnymi rzeczami, a tym samym – co czyni właśnie dowcip (vergleichender Witz) – dostarczać materiału rozsądkowi (Verstand), ażeby ten mógł wytwarzać swoje ogólne pojęcia. Natomiast władza sądzenia (Urtheilskraft), która ogranicza pojęcia i przyczynia się raczej do ich uregulowania niż do rozszerzenia, jest wprawdzie poważana, ale nie jest lubiana za swą surowość ograniczającą wolność myślenia. Aktywność komparatystycznego dowcipu jest bezinteresowną grą, natomiast władza sądzenia kieruje się interesami (Geschäfte). Dowcip sięga po pomysły (Einfällen), a władza sądzenia zabiega o poglądy (Einsichten). Ten antagonizm próbuje zażegnać rezonujący dowcip, pośrednicząc pomiędzy porównującym dowcipem a władzą sądzenia. Kto dowcip i władzę sądzenia umiejętnie połączy w wytworach ducha, ten jest zmyślny i zarazem mądry, pomysłowy i zdolny do głębokiego namysłu, przenikliwy i bystry (perspicax), słowem dowcipny w tym wyższym sensie i rozumny. Widzimy więc choćby w oparciu o antropologię Kanta, że w tym konflikcie dowcipu i władzy sądzenia konstytuuje się możliwość i potrzeba asteizmu, który jest przejawem wyższej kultury jako wytwór dowcipu rezonującego, czyli przyporządkowanego przyrodzonej, naturalnej sferze rozsądku (Mutterwitz).

    Dziś przeżywamy hipertrofię dowcipu, a dowcipkowanie stało się powszechne, często trywialne i tym samym dokuczliwe, gdyż okupuje nie tylko godne pogardy tabloidy, lecz i poważniejsze media masowego rażenia. Tej presji ulegają też artyści. Wystawa dokonuje więc przede wszystkim wglądu w przejawy tego szczególnego sposobu bycia, działania, myślenia etc., którego pierwszym przejawem jest to, co Kant nazywał logicznym i estetycznym egoizmem. Wystawa sugeruje widzom, by poddali dowcipkowanie ocenie i niekiedy – jeśli to konieczne – usprawiedliwieniu w instancji własnego rezonującego dowcipu. Dowcip może przejawiać się zarówno w pomysłowości niewinnej, abstrakcyjnej, począwszy od animacji z lat 50-tych, jak i tendencyjnej, ideologicznie umotywowanej, pełnej aluzji. Koncentrując się na polskiej sztuce po II wojnie światowej, przechodzimy wraz z artystami od dialektyki człowieka poczciwego i dowcipnego (grec. asteíos – miejski, wykształcony, obyty w towarzystwie, dowcipny), poprzez absurdy PRL-u aż do chwili obecnej, kiedy to w imię najwyższej sztuki pluje się – jak Azorro –  ludziom na głowę.

   Każdy z nas - przynajmniej oplutych - musi poważnie zastanowić się nad poziomem dzisiejszego dowcipu, sięgając na przykład po miarę Nietzschego: Najdowcipniejsi autorzy wywołują ledwie dostrzegalny uśmiech. Widzowie zatem znajdą na tej wystawie wiele przykładów niewinnego, jak też agresywnego dowcipu, który – jeśli wierzyć Freudowi - potrafi odblokować rozmaite zahamowania... Dowcip bowiem, mocno obwarowany po stronach wszelkich możliwych barykad, niczym ein bunter Gesell, einem Possenreißer gleich, zdolny jest nacierać ze wszelkich możliwych kierunków. I – mimo kształcącej go władzy sądzenia - pozostać niespożyty.

Kurator: Kazimierz Piotrowski
konsultacja: Józef Robakowski


W nawiązaniu do wystawy 7 marca 2008 o godz. 18.00 odbędzie się panel dyskusyjny z udziałem kuratora Kazimierza Piotrowskiego oraz gości: Grzegorza Dziamskiego, Romana Kubickiego, Grzegorza Sztabińskiego, Tomasza Załuskiego.


[1]Sigmund Freud, Dowcip i jego stosunek do nieświadomości, tłum. R. Reszke, Sen – Wydawnictwo KR, Warszawa 1993,  s. 7.
[2].Kazimierz Piotrowski, Dowcip i władza sądzenia (asteizm w Polsce), wyd. CSW, Warszawa 2007 [folder wyst.]; http://www.obieg.pl/text/07072601.php
[3].Bohdan Dziemidok, O komizmie, Spółdzielnia Wydawnicza – Książka i Wiedza, Warszawa 1967.
[4] Helmuth Plessner, Śmiech i płacz. Badania nad granicami ludzkiego zachowania, tłum. A. Zwolińska, Z. Nerczyk, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2004 [1941], s. 95 – 113.
Zaloguj/Zarejestruj
Instytucja kultury Miasta Gdańska